środa, 12 grudnia 2012

12-12-12 12:12

Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi: miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok.
I całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje, i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona.
I czyni wielkie znaki, tak iż nawet każe ogniowi zstępować z nieba na ziemię na oczach ludzi.
I zwodzi mieszkańców ziemi znakami, które jej dano uczynić przed Bestią, mówiąc mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii, która otrzymała cios mieczem, a ożyła.
I dano jej, by duchem obdarzyła obraz Bestii, tak iż nawet przemówił obraz Bestii i by sprawił, że wszyscy zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii.
I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło 
i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia -  imienia Bestii lub liczby jej imienia. 
Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.
Leon Dziemaszkiewicz jako Bestia poruszał się wyjątkowo szybko
Czytanie tekstów apokaliptycznych
Apokaliptyczny poczęstunek
"Anioły Apokalipsy", czyli wernisaż przygotowany przez Dworek Artura - Stacja Orunia w Gdańsku, były podobno ostatnim z corocznego anielskiego cyklu.
Najpierw odbyła się część artystyczna ze śpiewaniem i czytaniem apokaliptycznych tekstów. Jak dla mnie (poczciwego wieśniaka) trochę to było nudnawe, szczególnie gdy za czytanie zabierali się jacyś młodzi ludzie, którzy robili to bez werwy i polotu, niczym na apelu pierwszomajowym w podstawówce. Sytuację ratowała grupa Miut zapewniając fantastyczną oprawę muzyczną oraz Leon Dziemaszkiewicz w roli Bestii Apokalipsy, tarzający się przed zaskoczoną widownią wyjątkowo ekspresyjnie.
Następnie wśród ogłuszających trąb, została otwarta wystawa z pracami 20 twórców. Jak to zwykle bywa, znalazły się tam prace świetne, take se i beznadziejne. Kimonkowy tryptyk nietoperzowy umieściłbym gdzieś pośrodku stawki.
Wystawa potrwa do końca stycznia, zatem o ile świat się nie skończy, gorąco zachęcam do obejrzenia.

Świat chyba rzeczywiście się kończy skoro w reklamie, w której ochoczo bym wystąpił, cenzuruje się integralną część ludzkiego ciała.

Skoro już wybrałem się nad morze, byłbym głupi gdybym nie skorzystał z kąpieli.
W ramach protestu przeciw niczym nieuzasadnionej cenzurze, małpi zad w całej okazałości.