wtorek, 16 kwietnia 2013

Inna Warszawa

NIE LUBIĘ WARSZAWY!!!
Wielokrotnie już o tym mówiłem i pisałem.
Wielkomiejski szum, zgiełk i gwar bezlitośnie szarpią boleśnie naciągnięte nitki nerwów.
Staram się wtedy wypaść z cywilizacyjnego toru, w poszukiwaniu zacisznych miejsc oraz magicznych momentów.
Gdzie wyschnięte baseny łakną wody niczym kania dżdżu,
 a zalane place zabaw opanowują kajakarze.
 Do życia budzą się gigantyczne ślimaki,
wśród traw spacerują betonowe kozły,
żelaznymi ścieżkami wędrują monstrualne gąsienice,
a w pniach drzew pasą się biedronki.
Zapominam wtedy gdzie rzeczywiście jestem, by poczuć się wolny niczym ptak.