To zakrawa o absurd, że Panek kończący studia biologiczne oraz leśnictwo, do zeszłego roku kompletnie nie wiedział o istnieniu Simony Kossak! Żeby jakoś usprawiedliwić tą ignorancję muszę napisać, że Pani Simona była znana ze swojej bezkompromisowości, przez co była mocno skłócona ze środowiskiem akademickim, czyli skazana na ostracyzm, z leśniczymi podobno wojowała jeszcze bardziej, a jej audycje radiowe jakoś na naszą wieśkę nie docierały.
W długi weekend majowy byliśmy na Podlasiu, a pobyt w Białowieży zwieńczyliśmy wizytą w Dziedzince, którą dzieliła ze swoim partnerem Lechem Wilczkiem.
Już sama droga do leśniczówki jest ciekawa, ponieważ las po jednej stronie zagospodarowany jest przez Lasy Państwowe, a z drugiej należy do Parku Narodowego. Przy odrobinie wyobraźni i chęci zrozumienia można sobie tutaj uzmysłowić jaka tragedia wydarzyła się w Puszczy Białowieskiej przy okazji "afery Szyszki".
Budynek w chwili obecnej jest opuszczony, a wstęp na posesję zabroniony, dlatego przebiegłem teren z duszą na ramieniu, w ciągłej obawie że za chwilę przybędzie Straż Leśna i wlepi mandat.
Pod koniec życia musiała się przeprowadzić do zakupionego domu w Białowieży, który również obecnie jest zamknięty i zapuszczony, a przed stoi jej ostatni, niszczejący "Maluch".
Całość aż wrzeszczy o zabezpieczenie i otwarcie kameralnego muzeum!