W ramach obchodów chopinowskich, wydawnictwo kultura gniewu, na zamówienie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a dokładnie berlińskiej ambasady, wydało okolicznościową antologię. Do udziału w projekcie, zaproszono jedenastu niemieckich i polskich artystów.
Prawdopodobnie wszystko potoczyłby się tak jak zwykle, gdyby pewien domorosły poszukiwacz spisków, nie doszukał się w książce kilku przekleństw. Poinformowano o tym fakcie media, a później sprawy potoczyły się lawinowo. Media huczały, politycy grzmieli, ciemny lud wtórował, prawie cały nakład wylądował w ministerialnych kazamatach, z odroczonym wyrokiem najwyższego wymiaru kary (śmierć przez spalenie), pojedyncze egzemplarze komiksu, sprzedawano w sieci za bajońskie sumy, komiksiarze najpierw robili wielkie oczy, niczym gajowy srający pod krzakiem, a później podzielili się na dwa fronty, spierające się czy dobrze, czy źle się stało.
Najdziwniejsze w aferze było to, że album miała okazję przeczytać zaledwie garstka wybrańców, natomiast publiczna debata odbywała się na podstawie nawet nie jednej noweli, tylko zaledwie kilku kadrów wyrwanych z kontekstu.
Swoje krótkie zdanie na ten temat, wyraziłem w tym wpisie, natomiast profesjonalnych recenzji tak głośnego komiksu, pojawiło się jak na lekarstwo, z których najbardziej wartościowym i obiektywnym jest ziniolowy dwugłos.
Po długich ministerialno-wydawniczych przepychankach stanęło na tym, że kultura gniewu na własny koszt usunie z komiksu wszelkie ślady działania władzy i może sobie z nakładem robić co zechce. Dzięki czemu, na początku roku, stałem się szczęśliwym posiadaczem własnego egzemplarza, bez konieczności uciekania się do kradzieży. Zanim to nastąpiło, w internetowych wyborach, bez wcześniejszej lektury, uznałem ten album za komiks roku.
Czy słusznie?
"Chopin New Romantic" to zwykła, komiksowa, polska chałtura, w której znajdują się zróżnicowane nowelki (słabe, przeciętne i dobre).
Parafrazując zdanie z tej najsłynniejszej, stworzonej przez Krzysia Ostrowskiego, bardziej znanego jako wokalista Cool Kids of Death,
jest to antologia "w bardzo chopinowskim duchu podobno".
Paradoksalnie, najlepszą historyjką jest właśnie ta, odsądzona od czci i wiary, wyszydzająca narodowe gusta, podejście do jubileuszy, umiłowanie wódy, półgłówków na stołkach, durnych dziennikarzy, łapówkarstwo i wiele innych naszych przywar. Zatem za odważne pokazanie prawdy, została postawiona pod publicznym pręgierzem, przez co po opadnięciu bitewnego kurzu, dodatkowo zyskała na wartości.
Równie dobrze prezentują się dziełka napisane przez Grzegorza Janusza, a narysowane przez Jakuba Rebelkę (autora okładki) oraz Jacka Frąsia (perkusistę wspomnianego zespołu).
Broni się jeszcze ostania opowieść duetu Mogilnicki / Powalisz.
Kompletnie nie czaję komiksów niemieckich, natomiast Endo-piksele są jedynie ładne wizualnie.
Odrobinę razi brak strony tytułowej oraz jakiejś nadętej mowy sponsora (znając tego typu publikacje, prawdopodobnie tam była), ale jak to się mówi - "lepszy rydz, niż nic".
Podtrzymuję słowa napisane w lutym, zeszłego roku, tak jak moje roczne typowanie.
Dzięki temu komiksowi, ogół społeczeństwa zwrócił (chwilowo) uwagę na komiks jako medium, być może część z tych ludzi zainteresowała się kulturą obrazkową bliżej. Dziennikarze, politycy i domorośli pieniacze, wystawili laurkę własnej ignorancji i totalnego braku kompetencji. Rynek zamówień publicznych, na komiksowe laurki nie załamał się i nadal kwitnie.
KOMIKSY NIE SĄ TYLKO DLA DZIECI!!!
;DDD
Amen.
OdpowiedzUsuńI tak się życie turla dalej.
haha Doro super to podsumowała xD
OdpowiedzUsuńA ja się na komiksach nie znam, w debacie nie uczestniczyłam, cała sprawa poobijała się daleko ode mnie. A Chopin dalej dla większości "wielkim kompozytorem był" i tyle. Smutne!
Ale za to fajna piosenka FAJNEGO zespołu:D
Si :D
OdpowiedzUsuńjedynie rzec można, że sprawiedliwości stało się zadość... a na chwile obecną mediom można wlewać wodę w usta ;>
teraz tylko czekać na kolejne takie ,,bomby" i akcje w komiksowym świecie- może w końcu stanie się oficjalnie równoległym partnerem (przeciwnikiem) dla tzw. ,,wielkiej sztuki" (bu ha ha), czego życzę sobie, Tobie i każdemu komiksowemu Twórcy.
pamiętam jak bardzo chciałeś ten komiks- kombinując na wszystkie strony- więc wiem, że radość jest niezmierna w Twoim uzależnieniu (nie wnikając już w chęci związane z jego dostępnością, czy samym szumem w okół niego na tamten okres).
pozdrowionka
Doro, oby więcej ;) takich wybojów, na komiksowej drodze ;DDD
OdpowiedzUsuńLafle, jak zaczniesz czytać komiksy, zacznę słuchać Chopina ;)
Kimonku, obawiam się że komiks nigdy nie zostanie tak nobilitowany, jak opera, balet, czy teatr, być może kiedyś dorobi się statusu równemu malartwu czy rzeźbie, natomiast jest niemal pewne, że będzie równorzędny filmowi oraz fotografii ;DDD
Przecież jest rzeczą oczywistą, że są dziedziny sztuki lepsze i gorsze ;>
Plan minimum jest taki, żeby komiks wreszcie zakwalifikował się chociaż do tych gorszych hahaha
W przedszkolu i na początku podstawówki czytałam Kaczora Donalda hahahaha i szczerze mi się podobał:D
OdpowiedzUsuńChopina zabijają bezmyślnym powielactwem. Sama mam już go dość.
Na lekcjach muzyki w podstawówce i liceum, puszczali nam Chopina hahaha i szczerze mi się podobał ;D
OdpowiedzUsuńCycki Pan zgubił...
OdpowiedzUsuńW tytule rzecz jasna ;P
Na komiksach nadal się nie znam, ale lubię oglądać obrazki ;). Chopina czasem też posłuchać lubię :).
OdpowiedzUsuńAneto, cycki w tym zestawieniu, kompletnie nie pasowały do Chopina ;P
OdpowiedzUsuńChoco, grunt że komiksy zaczynasz poznawać ;D