Znowu kulturalna posucha, zatem czas na kolejną recenzję, najlepszego (w mojej subiektywnej ocenie) komiksu, wydanego na tegoroczny MFKiG.
The Lonely Matador, to alternatywna historia jednego z najsłynniejszych hiszpańskich matadorów - Juan'a Belmonte.
Gościu miał chore nóżki i z tego powodu opracował własny, widowiskowy styl walki z bykami.
Po latach intensywnego życia (alkohol, nikotyna, sex i bliskie starcia z bydłem), dostał przykaz od lekarza, iż na emeryturę czas.
Jednak nie takie z nim numery i zamiast w bujanym fotelu sączyć ziółka, przykryty ciepłym kocykiem, wolał odstrzelić sobie mózg.
Komiks opowiada o tym, co by było gdyby tego nie uczynił.
Zacznijmy od wad komiksu, do których należą:
1. CENA, Cena, cena - okładkowe 44 euraczy lub 111 złociszy, to nie jest mało.
2. Odpychające, dziecięce rysunki. Chciałoby się rzec, że samemu lewą nogą lepiej bym to narysował... gdybym miał talent. Chociaż jest w nich pewien niezaprzeczalny urok przedszkolnych zabaw kredkami.
Tutaj przechodzimy do zalet.
Specyficzny humor panujący wewnątrz książeczki, zrozumiały jest chyba dla każdego (młodego, starego, kobiety, mężczyzny, czarnucha, białasa i żółtka).
Opowieść jest niema i niezbyt skomplikowana. Ot zwykły tydzień z życia wyblakłej gwiazdy. Podobnie jak w kultowym "Rejsie", obserwujemy umownego konia, krowę, kurę, kaczkę... czyli NUDA, nic się nie dzieje ;)))
Kolejna zaleta to jakość wydania, w formacie A4, w twardej oprawie z "surowej" tektury, a wewnątrz cała masa wmontowanych gratisów, poszerzających opowiadaną historię (w komodzie znajdą się jakieś zapomniane zdjęcia, ze ściany sfrunie wielki plakat, w markecie dostaniemy ulotkę itp.).
Cieszyłem się jak dziecko z tych dodatków, gdyż przypomniały mi one o własnym pamiętniku, prowadzonym w taki sam sposób, gdzie obok wspominek zbuntowanego nastolatka, wklejałem jakieś listy, piórka, bilety, kwiaty, ulotki, suszone żaby, wycinki z gazet, liście, foty...
Dodatkowy plus daję za... psa, wyglądającego jak nadmuchany, futrzany balon ;D
Właściwie można by dyskutować, czym ta publikacja jest, czy to jeszcze komiks, a może ilustrowany pamiętnik lub bajka dla dzieci bez morału?
Na festiwal zostało wydanych wiele komiksów mądrzejszych, ładniejszych, czy tańszych, jednak ten urzekł mnie swoją INNOŚCIĄ.
w markecie dostaniemy ulotkę?!! bez kitu, czaaad;p
OdpowiedzUsuńteż wolałabym się cieszyć, gdybym zapłaciła za komiks równowartość 3 dobrych (lub 2 wyśmienitych lub ponad jednej boskiej) książek :D
Podobno to ja jestem sarkastyczny ;P
OdpowiedzUsuń;] to już wiadomo na co idą pieniądze, które wydaje byś mi pozował...
OdpowiedzUsuńmówiłem (a Ty nadal nie słuchasz)... kup sobie w końcu porządne buty, bluzę, świeże skarpety...
nowe majtałasy- nie tygodniówki...
odchamiaj się czasem w operze lub teatrze...
nieeeeee... komiksy... festiwale... przebieranki & maszki...
znowu pójdę z torbami jak szkice nie pójdą przy następnej wystawie...
O wypraszam sobie!
OdpowiedzUsuńW lipcu kupiłem... sandały ;]
HaDeSie, rośnie, rośnie Tobie konkurencja w ogródku pod bokiem, a nam nowy talent sarkastyczny ;>
OdpowiedzUsuńStaramy się pielęgnować, w miarę naszych skromnych możliwości ;)
Oj zdolne dziewczę ;) Wróżę wielką karierę sarkastyczną ;D
OdpowiedzUsuń