środa, 8 sierpnia 2012

Fafik's travels 28 - Obiekt 3002

Całe swoje krótkie życie byłem przekonany, że w Polsce nie była składowana broń jądrowa (przynajmniej taka była oficjalna wersja w czasach PRL). Rzeczywistość była zupełnie inna. Otóż w naszym kraju istniały trzy składowiska głowic atomowych: Podborsko (Obiekt 3001), Brzeźnica-Kolonia (Obiekt 3002) oraz Templewo (Obiekt 3003). O całej historii można poczytać tutaj.

Znaleźć bunkry Obiektu 3002 nie jest łatwo, gdyż dojazd do nich nie jest w żaden (nawet najmniejszy) sposób oznakowany. Zatem potrzebny jest tubylec znający teren lub pewien stopień kojarzenia faktów (nieoznakowana droga z betonowych płyt biegnąca w las - pewnie nie jest tam bez przyczyny). Nawet jak już dojedziemy na miejsce, trzeba cierpliwie krążyć po lesie w poszukiwaniu budowli.
Powód jest prosty. Akurat ten obiekt został przejęty przez Lasy Państwowe i nie był w żaden sposób nadzorowany, więc całe wyposażenie i złom rozkradziono, a wejścia do pustych skorup bunkrów "zasypano" gruzem i ziemią dla "bezpieczeństwa" osób postronnych. 
Oczywiście zrobiono to na odwal, więc do wnętrza i tak można się wcisnąć na własne ryzyko, o czym informują stosowne napisy.
Niebezpieczeństwo jest spore, gdyż wewnątrz światła brak (obowiązkowo należy mieć ze sobą latarkę!), zaraz po wejściu jest niczym niezabezpieczony czterometrowy uskok, zejście tam jest po baardzo prowizorycznej drabinie (przydatna odrobina siły, giętkości i skoczności), na podłodze wala się pełno śmieci, ze ścian wystają ostre przedmioty, gdzieniegdzie stoi woda (teoretycznie nie wiadomo co się kryje pod taflą), jest kilka ciasnych zakamarków i korytarzy.
Bunkry takiego typu na tym terenie są dwa. Dodatkowo jest jeszcze jeden innego rodzaju, którego zwiedzanie nie wiąże się z żadnym ryzykiem, gdyż jest to przelotowy "garaż" na ruchome głowice.
Jeżeli ktoś nie przepada za taką "ekstremalną" eksploracją obiektów wojskowych to zadbany, w pełni wyposażony (oczywiście głowic brak) bunkier może zwiedzić w Podborsku.
Na koniec chciałbym podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Byłem niemal pewien, że dzikie, bezludne tereny są tylko na Podlasiu, dlatego sporym szokiem było dla mnie odkrycie, że teren Pojezierza Drawskiego jest jeszcze bardziej opustoszały. 
Żeby czytelnik nie odniósł mylnego wyobrażenia (czytając te kilka moich relacji z tego miejsca), że są tutaj tylko opustoszałe miasteczka i tereny militarne, chciałbym zapewnić, że ogrom terenów leśnych przytłacza, grzybów w nich jest bez liku, a jeziora i rzeki są niezwykle czyste. Z pewnością wrócę tutaj jeszcze nie raz, bo po pierwszej wizycie jestem pozytywnie zaskoczony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz