piątek, 19 listopada 2010
Fafik's travels 9 - BET: Wenckie życie
Wiele razy powtarzałem, że najlepiej turystyczne molochy zwiedzać wcześnie rano, gdy po mieście chodzą tylko jego mieszkańcy w drodze do pracy, na każdym kroku widać jak to miejsce funkcjonuje i nikt nie zasłania interesujących plenerów.
O tej porze po weneckich kanałach, zamiast wszędobylskich gondoli pływają śmieciarki,
czy pogłębiarki kanałowe (głównie przez ludzkie śmieciarstwo, kanały systematycznie się wypłycają).
Moi czytelnicy zapewne wiedzą też, że uwielbiam zbaczać z głównych turystycznych szlaków, żeby poczuć prawdziwego ducha miasta.
Na takich uboczach, w malutkich warsztatach trwa produkcja gondoli według niezmienianych od stuleci zasad.
Z dala od ludzkich oczu, normalnie funkcjonują szpitale, a karetki zamiast podjazdów do izby przyjęć, mają podpływy ;D
Jeżeli pogotowie nie jest w stanie pomóc, wenecjanie wieczny spoczynek odnajdują na Wyspie San Michele, na temat której zagadkę zadałem na początku miesiąca.
Wenecja tak jak inne miasta na świecie, odpicowana jest od frontu, a wystarczy zajrzeć na tyły, by natknąć się na takie widoczki.
Zatrzęsienie turystów powoduje, że jest to okrutnie drogie miasto, szczególnie w okolicach Placu św. Marka.
Sześć złotych za szczocha!!!
Zdzierstwo!!!
Nocą wzrok przyciągają takie witryny sklepowe.
Prawda że magnetyzujące ;D
Nocleg mieliśmy w Guesthausie Ca'Pagan, posiadającym tylko kilka gościnnych pokoi.
Wystrój wnętrz jest bardzo bogaty - w końcu to jest WENECJA.
Pani recepcjonistka jest bardzo uprzejma i służy radą na każdy wenecki temat (gdzie zjeść, jak się poruszać po mieści, gdzie imprezować, co zwiedzać) - wszystko wyjaśnia i pokazuje na mapie.
Cudowne miejsce!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Byłam w Wenecji aż trzy razy, nigdy w karnawale i rano naprawdę wygląda najciekawiej ;-)
OdpowiedzUsuń