środa, 27 października 2010

Fafik's travels 9 - BET: Chorwacja - Rovinj


ROVINJ
ABSOLUTNIE NAJPIĘKNIEJSZE MIASTECZKO CHORWACJI!!!
Powstało na wyspie niemającej połączenia z lądem do 1763 roku.
Mieszkańcy stworzyli gęsto zabudowane miasto, w miarę jak liczba ludności rosła, a miejsca już brakło, ludzie budowali domy dosłownie jeden na drugim. Jednak każdy z nich miał własne palenisko i komin, nadało temu miejscu charakterystyczny, nieuporządkowany wygląd.

Urocze,

wąskie,

brukowane marmurem uliczki,

biegnące przez labirynt starówki,

z pięknymi widoczkami na lazurowe wody,

pełne wszelakiej maści sierściuchów,


słoneczne nabrzeże z kawiarniami i restauracjami,

weneckie pałace i średniowieczne domy

oraz trzydzieści kilka kościołów w obrębie murów staromiejskich, niektóre tak maleńkie że łatwo je przeoczyć, pozwalają na długie wędrówki wzdłuż, wszerz, w górę i w dół miasta.

Całość zdominowana jest przez stojący na szczycie wyspy przeogromny kościół

św. Eufemii.

Początkowym patronem był św. Jurek (pogromca smoków),

jednak truchło kobieciny, zabijanej przez ludzi wspominanego Dioklecjana na różne sposoby - palenie, jadowite węże, łamanie kołem (to jej symbol), wreszcie dała się skonsumować lwom, cudownie przypłynęło morzem w kamiennym sarkofagu

i facet pożegnał się z patronatem nad tym najbardziej włoskim (włoska nazwa - Rovingo) wśród chorwackich miasteczek.

Olbrzymia kampanila z 1680 roku o wysokości ponad 62 m jest wierną kopią dzwonnicy z placu św. Marka w Wenecji.
Zwieńczona jest 4,7 m statuą patronki, która dodatkowo służy za wiatrowskaz.
Wejście na szczyt wieży zdecydowanie! odradzam osobom z lękiem wysokości, gdyż drewniana klatka schodowa ma dość... prowizoryczne schody.

Autentycznie widziałem tam masę ludzi zalewających się rzewnymi łzami (bynajmniej nie ze wzruszenia, że zobaczyli zapierające pierś widoki),

nie dający się długo ruszyć ani w górę, ani w dół.

Miasto jest oazą artystów (malarzy, rzeźbiarzy, fotografów), dając im nieustanne natchnienie do produkowania czasami wątpliwej urody dzieł dla rzesz turystów, przewalających się ulicami do późnych godzin nocnych.

Dopiero przed północą ruch zaczyna zamierać.


5 komentarzy:

  1. Zrobiłeś mi korbę na Chorwację ;(
    I jak tam nie pojechać?? Jestem chora na średniowieczne miasteczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd ten smutek w wypowiedzi?
    Jeżeli rzeczywiście spowodowany jest relacjami mojego psa, to obiecuję go przykładnie ukarać, żeby zaprzestał pisania o Chorwacji, w której jestem zakochany (choć to niestety kolejny, niemiecki land) i nakazać pisać o innym regionie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo, a masz o Francji południowej? ;D i o średniowiecznych miasteczkach? ;D
    smutek w wypowiedzi podyktowany jest odległością od wakacji i szczupłością konta bankowego, choć w sumie to dobre zestawienie, jest szansa, że coś się odłoży i miasteczka kamienne zwiedzi, pogryzając smażoną rybeńką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Francji jeszcze nie dotarłem ;)
    Smażone rybsko??? Jeżeli już to bardziej polecam wszelakie owoce morza ;D
    O chorwackim żarciu będę pisał już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, morze może być! Owoce, znaczy! ;D

    OdpowiedzUsuń