poniedziałek, 18 października 2010

Lesbian Vampire Killers


Już dawno tak się nie ubawiłem na filmie.
Lesbian Vampire Killers jest filmem celowo okropnym - szczątkowy scenariusz, fatalne aktorstwo, mizerne efekty specjalne, niewybredne żarty, czyli camp w najczystszej postaci.
Bawi aż miło, jeżeli ktoś trawi takie klimaty.
Garściami czerpie ze zgranych klisz - główny bohater to bojaźliwy dupek, jego kumpel jest głupim, grubym erotomanem, wiocha do której przyjeżdżają wali krowim łajnem, a tytułowe wampirzyce są spełnieniem najskrytszych marzeń i wyobrażeń każdego harcerzyka o miłości lesbijskiej.

Najbardziej przypomina mi filmy Roberta Rodrigeza, w stylu niedługo wchodzącej na ekrany "Maczety".

Mam ochotę na powtórkę z rozrywki, tym bardziej że twórcy wprowadzili w finale innego, zabójczego stwora.
Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu...

P.s. Polskie lesbijki są również zabójczo skuteczne.
Ślub w przestworzach wkrótce, a laski już są mocno zaangażowane w kolejny projekt i niedługo m.in. ich facjaty zawisną na ulicach.
Miłość nie wyklucza powoli nabiera tempa.
Bójcie się ludzie, gdyż nie wiadomo skąd i kiedy wyskoczą na Was Gosia i Ewa, bo to że po ich ślubie rozpęta się medialne piekło jest więcej niż pewne.
Dziękuję wszystkim, którzy chociaż raz kliknęli w konkursie Love is in the air.
Dziewuchom życzę duuużo sił na nadchodzący czas ;)

2 komentarze: