wtorek, 12 października 2010

Fafik's travels 9 - BET: Chorwacja - Split


Po krótkiej przerwie, wracam do relacji z Euro Big Trip.
W Dubrowniku wynajęliśmy auto (generalnie opłaca się to robić powyżej 4 dni, bo odpadają pewne opłaty, a każdy kolejny dzień generuje rabaty) i autostradą jak z bajki (Chorwaci przekuwają się przez litą skałę, a my nadal kilka kilometrów szosy okrzykujemy postępem) pomknęliśmy jak błyskawice na północ.

Split jest drugim co do wielkości miastem w Chorwacji, jednak na szczęście ;) do zwiedzania nie ma za wiele, ponieważ stare, zabytkowe miasto ograniczone jest murami starożytnego pałacu Dioklecjana.

Sam cesarz zapisał się w annałach historii tym, że lubował się w prześladowaniu i mordowaniu chrześcijan, a miał w tym względzie iście ułańską fantazję i niebywały talent (dzięki niemu dorobiliśmy się sporej gromadki, być może rekordowej, świętych męczenników).
Drugą rzeczą, dzięki której został zapamiętany, był fakt jego przejścia na zasłużoną emeryturę i zamieszkanie w willi (wspomniany pałac) nad brzegiem morza, gdzie dożył spokojnej starości (rzecz wśród rzymskich cesarzy niespotykana).

Pałac wybudowano na planie prostokąta o wymiarach 170-190 metrów, ze ścianami o grubości 2 m i wysokości nawet 26 m.
Ogromne komnaty, świątynie, arkadowe korytarze, łaźnie, magazyny, apartamenty i koszary zajmowały "tylko" 30000 metrów kwadratowych, co czyniło z niego największy prywatny pałac starożytności.

Po doszczętnym spaleniu pobliskiej Salony w 614 roku, przenieśli się tutaj jej mieszkańcy, przekształcając komnaty w domy, a korytarze w ulice (sic!) i mieszkają sobie tutaj do dziś (podobno ceny za mieszkanka są horrendalne).

Centrum miasta stanowi otwarty plac z egipską kolumnadą (perystyl), których niestety kilku (4) zabrakło, więc dosztukowano je z miejscowego, różowego marmuru.

Z tego miejsca dostaniemy się do wszystkich ważnych atrakcji pałacu.

Przez westybul, oryginalnie posiadający kopułowe sklepienie i mozaiki na ścianach, dojdziemy do byłych kwater cesarskich z widokiem na morze.

Z kolei pod wspomnianymi różowymi kolumnami, przejdziemy do cesarskiego mauzoleum, które zostało przekształcone w jedną z najmniejszych chrześcijańskich katedr ku czci jednej z jego ofiar, św. Dujama.
Historia chichocze w najlepsze, a Dioklecjan kręci młynki w grobie ;D

Wąską alejką w drugim kierunku niż katedra, dojdziemy do Świątyni Jupitera z pięknym kolebkowym sklepieniem.

Obecnie jest to baptysterium św. Jana, a stojący tam jego posąg,

wyrzeźbił znany chorwacki artycha Ivan Meštrović (jego charakterystyczne rzeźby można spotkać w wielu chorwackich miastach).

Bodajże największą atrakcją kompleksu pałacowego są podziemia, jako jedyne nienaruszone pomieszczenia oryginalnego pałacu dają pewne wyobrażenie o samej skali i rozmiarze… ego Dioklecjana.

Niestety nie są udostępnione do zwiedzania w całości, nie wiadomo również, jakie było ich pierwotne przeznaczenie (jedni przypuszczają, że były tutaj magazyny, inni że więzienie).
Jedno jest pewne, zachowały się w takim stanie dzięki śmieciom.
Ludzie mieszkający powyżej w tych wszystkich domach, powstałych na bazie pałacowych komnat, przebijali podłogi swoich przybytków i wyrzucali tam wszelkie odpady.
Powstał specyficzny, średniowieczny zsyp na śmieci, a później wystarczyło to wszystko usunąć, przy okazji znalazło się nagle sporo archeologicznego materiału badawczego i voila!!!
Starożytna piwniczka jak malowanie ;)

Opuszczając Split nie omieszkajmy pójść pod monument biskupa Grzegorza z Nina (Grgur Ninski),

dłuta wspomnianego już dziś artysty i złapać go za paluch u nogi.

Podobno czyn ten spełnia jedno życzenie, także chyba warto ;)

Jeżeli komuś jeszcze mało to niech sobie skoczy do pobliskiej, również wzmiankowanej Salony, a właściwie jej pozostałości.
Oczywiście, jeżeli kogoś kręcą olbrzymie hektary fundamentów obsianych trawą.

1 komentarz:

  1. Oj zazdroszczę wyprawy. Pięknie tam. A kiedy tam byłeś? A Twój przyjaciel jest zajefajny.

    OdpowiedzUsuń