Tak się szczęśliwie złożyło, że gdy w Polsce rozpętała się Żałoba Narodowa, wyjeżdżałem do Cambridge na konferencję poświęconą przeciwdziałaniu dyskryminacji pluszowych zwierząt.
Cambridge - King's College
Z perspektywy kilkuset kilometrów, nabrałem sporego dystansu, do tego co się działo w tym czasie, w naszym uroczym kraju. Jedynie pojękiwania mojego Pana przez telefon, wskazywały, że nadszedł Dzień Próby ;-)
W odróżnieniu od polskich, angielskie kaczki miały się dobrze
Spacer kaczek po kampusie
Sama konferencja była tylko pretekstem do tego, żeby odrobinę zwiedzić ojczyznę Shakespeare'a.
Zaliczyłem zatem przeuroczy Edynburg (stolicę Szkocji), chcąc nie chcąc w Londynie oznaczyłem ;-) kilka latarni ulicznych oraz miałem niepowtarzalną okazję zobaczyć na własne oczy, kompletnie wyludniony, z powodu wulkanicznego kryzysu, port lotniczy Heathrow (niestety nie mam żadnych zdjęć dokumentujących, ponieważ ochrona lotniska pilnie go strzegła).
Powrót do Polski odbył się ze sporymi przygodami i do teraz zachodzę w głowę, jakim cudem udało mi się bezproblemowo zdobyć bilet na autokar.
Podróż Eurotunelem zdecydowanie odradzam osobom cierpiącym na klaustrofobię, gdyż pojazd którym się poruszamy, zostaje zamknięty na specjalnej platformie (sprytne rozwiązanie problemu usuwania spalin z tunelu) i tak zapuszkowani, spędzamy około godziny, w mrocznej i coraz bardziej dusznej atmosferze.
Obowiązkowo próbowałem, jak na moje delikatne podniebienie, specyficznej i ohydnej, angielskiej kuchni.
Puddingi i słodko-słone ciasteczka scone, zapijałem olbrzymimi ilościami herbaty z mlekiem.
Konferencyjny bankiet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz