wtorek, 14 grudnia 2010
Komiksowa dekada - 2006
Właściwie od tego roku można mówić o wyklarowaniu się polskiego rynku komiksowego do stanu, jaki trwa do dnia dzisiejszego.
Każde z wydawnictw znalazło sobie jakąś niszę, nie wchodząc zbytnio w paradę innemu.
Łabędzi śpiew dobiega ze strony Mandragory – świetna, klasyczna manga „Samotny wilk i szczenię” oraz Postu publikującego autobiograficzne „Persepolis”, które w chwile później wchodzi do kin jako przepiękna animacja.
Egmont atakuje kolejnymi Mistrzami Komiksu, a właściwie tymi samymi ;) tylko kolejnymi ich albumami.
Wśród faworytów redaktora Kołodziejczaka brylują Moebius („Incal”) i Neil Gaiman („Czarna Orchidea” oraz „Noce Nieskończone”).
Z Kulturą Gniewu odbywamy podróż do całkowicie odizolowanego od świata „Phenianu”, a także w głąb chorego umysłu za sprawą oryginalnie stworzonego albumu „Exit”.
Zamiast tradycyjnych rysunków obraz powstał na czarnej planszy wydrapanej do białości igłą.
Taurus prezentuje „Borgię” (ostatni tom jest właśnie w sklepach),
„Ja wampir” rysownika udzielającego się przy „100 nabojach”,
czy „WE 3” – puchate zwierzaki przerobione w zabójcze maszyny.
Jednakże absolutny hicior prezentuje Timof!
„Blankets” – nostalgiczna opowieść o dorastaniu i pierwszej miłości.
Zwala z nóg!
Nie bez powodu ostatnio pojawiło się drugie wydanie tego fascynującego dzieła.
W krajowym ogródku startuje seria „Biocosmosis”, której początkowo nikt nie dawał większych szans, tymczasem kolejne albumy powstają.
Ba! Sprzedają się zagramanicę i to nie byle gdzie tylko w samym, legendarnym „Heavy Metal”.
Festiwalowo zaliczam Łódź, skąd przywlekam dwie satanistyczne zdziry
oraz Dominę ;D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz